Translate

niedziela, 14 października 2012

Połów szczęścia w Jemenie

Na pewno jest to baaardzo lekkie kino europejskie.
Biorąc pod uwagę temat przewodni w postaci - wędkowania, spodziewałam się ogromnej nudy,
a jednak film oglądało się w miarę płynnie.
Zdarzyły się może tylko z dwa momenty, gdy odczuwałam potrzebę przyspieszenia akcji.
Ogólnie film posiada dość chilloutową energie.. wpływa na to zarówno sama historia,
tematyka tam poruszana, jak i energia głównych postaci, a także muzyka i sama sceneria Jemenu.

Film pod względem gatunku, został zakwalifikowany do dramatu, komedii i romansu.

Romans rzeczywiście tutaj jest. Ukazana tutaj historia została pokazana w tak delikatny i eteryczny sposób,
iż oglądając ją miało się wrażenie iż ogląda się jedną z bajek Disneya :)
Same spojrzenia, gesty i wzdychanie.. a momentem kulminacyjnym było ujęcie ukochanej za rękę.
Na prawdę mocny akcent :)

Jeżeli chodzi o elementy dramatu, to według mnie w tym filmie były dwa.. jeden to porzucenie
przez Harriet przystojnego, i cudem ocalałego bohatera wojennego z Afganistanu, na rzecz dość
flegmatycznego brytyjskiego profesora.. a drugi, to masowa śmierć łososi..

Na całe szczęście film posiadał elementy humorystyczne, bo bez nich byłby na prawdę rozmemłanym
i słodkim dziełem. Zostały wyśmiane tutaj zarówno władze brytyjskie jak i sami Brytyjczycy.
I chociaż humor tutaj zawarty, jest oczywiście humorem specyficznym, to na prawdę wywołuje uśmiech.

Same kreacje Ewana McGregor i Emily Blunt według mnie były idealnie wpasowane w całość filmu.
Delikatne, eteryczne.. emanujące bardzo delikatną energią...
Czyli takie jaki był cały film..

Dobra pozycja na bardzo spokojne i leniwe popołudnie, po której nie należy się spodziewać
mocnych przeżyć, wielkich niespodzianek czy też ekstremalnych emocji.
Pozycja przy oglądaniu, której można się po prostu zrelaksować... lub zasnąć ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz