"Kochanek królowej" to kolejny film kostiumowy oparty na faktach tym
razem zaczerpniętych z historii Dani.
Faktach dość tragicznych i jak
wiemy dość powszechnych wśród arystokracji i rodów królewskich, czyli
romanse,
romanse i polityka.
Biorąc pod uwagę, iż reżyserem był
Nikolaj Arcel, oraz fakt iż jego poprzedni film "Millennium: Mężczyźni,
którzy nienawidzą kobiet"
podobał mi się dużo bardziej niż amerykańska
wersja, spodziewałam się dobrego kina.
I w sumie się nie zawiodłam, dobra gra aktorska, piękne plenery i kostiumy, miłośnicy filmów
kostiumowych powinni to docenić.
Na prawdę ciekawa historia o miłości, intrygach, władzy i szaleństwie.. nie powinna nudzić.
Jednak czegoś w tym obrazie brakowało. Spodziewałam się chyba większej dynamiki i dramaturgii.
Tutaj ta historia podana jest w bardzo łagodnym wydaniu. Wydarzenia ukazane w filmie,
powinny
być naładowane emocjami, powinny bombardować widza intensywnością,
tutaj niestety wszystko było po prostu poprawne.
Najbardziej emocjonalną
sceną jak dla mnie była scena stracenia doktora Struensee, a to na
prawie 2,5 h film to trochę za mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz