Translate

sobota, 28 czerwca 2014

Alive - dramat w Andach / Alive



"Alive, dramat w Andach", film z 1993 roku wyreżyserowany przez Franka Marschalla, opowiadający prawdziwą historię drużyny rugby - The Old Christians, której samolot z winy pilota rozbija się wysoko w Andach. Spośród pasażerów ci, którzy nie zginęli bezpośrednio wskutek zderzenia z górą, zmuszeni byli przeżyć 72 dni w bardzo ciężkich warunkach na wysokości ponad 3600 metrów nad poziomem morza, w niskiej temperaturze i bez żywności. Film w 1993 roku został nominowany do MTV Movie Awards oraz Emmy, a autor zdjęć otrzymał nagrodę Australian Cinematographers Society.


Zdjęcie zrobione w samolocie przed katastrofą.



PRAWDZIWA HISTORIA

12 października 1972 roku z portu lotniczego w Montevideo-Carrasco wystartował samolot z
45 osobami na pokładzie. Znajdowali się na nim zawodnicy drużyny rugby - Old Christians Club
z uczelni Stella Maris College z Montevideo, lecących na mecz do Santiago, oraz ich rodziny.
Samolot był pilotowany przez doświadczonego pilota, który wcześniej odbył już 29 lotów przez Andy.
Niestety przez złe warunki atmosferyczne, w tym silny wiatr który spowolnił lot, piloci źle
obliczyli czas potrzebny na przebycie przełęczy i zaczęli obniżać lot w złym miejscu, pozostając
nadal nad Andami. Przez co samolot rozbił się na jednym z wzniesień w pobliżu granicy Chile
z Argentyną. Uderzenie spowodowało oderwanie prawego skrzydła, które zostało odrzucone do tyłu
z taką siłą, że urwało statecznik pionowy, zostawiając dziurę w tylnej części kadłuba. Następnie samolot
uderzył w kolejne wzniesienie, tracąc lewe skrzydło. W końcu pozbawiony już skrzydeł kadłub
opadł na ziemię, ześlizgując się po zboczu aż do zatrzymania się na terytorium Argentyny.

Katastrofy, nie przeżyło 12 osób, w tym 5 wypadło z samolotu. Kolejnych 5 zmarło pierwszej nocy
lub następnego dnia z powodu odniesionych obrażeń. Ósmego dnia zmarła jeszcze jedna osoba.
Z pozostałych 27 pasażerów część miała lżejsze rany, w tym złamania powstałe na skutek rozbicia
się samolotu.

Oczywiście zorganizowano akcję poszukiwawczą, jednakże po 10 dniach zaniechano poszukiwań,
o czym sami rozbitkowie dowiedzieli się z niewielkiego radia, znalezionego we wraku samolotu.

29 października 1972 roku w nocy zeszła lawina, pokrywając wrak samolotu tonami śniegu,
który z wielką siłą wdarł się także do środka zasypując rozbitków.
Roy Harley jako jedyny nie został przysypany całkowicie, rozpoczął kopanie w śniegu i
odkrywając jak najszybciej poszczególne osoby. Niestety nie wszyscy przeżyli.
Dokopali się do kadłubu samolotu i tutaj postanowili wykopać w śniegu dół, który pozwolił im
chociaż na chwilę zmienić pozycję siedzącą i po jednym na raz stanąć na środku dołu i skakać,
tak aby uniknąć odmrożenia stóp.
W pewnym momencie zauważyli, że zaczyna im brakować powietrza. Parrado wziął wtedy rurę
i uderzał nią tak długo w dach samolotu aż uzyskał dziurę dzięki której mieli dostęp tlenu.
Dzięki niej odkryli także, że na zewnątrz jest wielka burza śnieżna, postanowili więc pozostać
w zasypanym wraku do czasu poprawy pogody.
Po dwóch dniach w zamknięciu, 1 listopada udało się im wyjść na zewnątrz.
Wyjście trwało prawie osiem dni, tyle czasu zajęło im oczyszczenie wraku i usunięcie martwych
towarzyszy.



8 osób które zginęły w lawinie 29 października


Niewielkie zapasy żywności, jakie posiadali to między innymi kilka tabliczek czekolady i kilka butelek
wina, i wystarczyły one na krótko. W miejscu katastrofy nie było żadnych roślin ani zwierząt,
wokół był tylko lód i śnieg. Kilkakrotnie przeszukiwano kadłub samolotu w poszukiwaniu okruchów jedzenia.
Starli się jeść skórzane paski z walizek, rozerwali siedziska chcąc znaleźć słomę, jednakże znaleźli
tylko niejadalną pianką tapicerską.
W tej sytuacji grupa pasażerów podjęła bardzo trudną decyzję, iż w obliczu śmierci dopuszczą się
kanibalizmu i będą jeść ciała swoich zmarłych towarzyszy.


Kadr z filmu "Alive- dramat w Andach"

Ciało leżące na zewnątrz wraku samolotu - zdjęcie zrobiono 72 dni po katastrofie



"Życie było silniejsze od śmierci, a ja bardzo chciałem żyć" - 40 lat po tamtej tragedii, mówi
Roberto Canessa"
Miałem wrażenie, że wykorzystywałem zmarłych. Po chwili pomyślałem jednak, że sam,
w razie mojej śmierci, też poświęciłbym swoje ciało, jeśli od tego zależałoby życie innej osoby"
 - podkreślił. 

Obecnie pracujący jako lekarz Canessa stwierdza, że w oczach cywilizowanego człowieka to,
co zrobił on i inni, było obrzydliwe i przerażające. Przypomina jednak, że te ciała były dla niego
 i Nando Parrado jedynymi dostępnymi źródłami białka. Ocalały z katastrofy lotniczej mężczyzna
dodaje, że było to dla niego traumatyczne przeżycie. Wyznaje dziś, że zwłaszcza za pierwszym
razem czuł się upokorzony, kiedy brał do ręki fragment ludzkiego ciała. - "Przyszło mi wtedy do głowy,
że może lepiej umrzeć. Ale w tym momencie pomyślałem sobie o swojej matce. Chciałem uczynić
wszystko, aby znów ją zobaczyć. Przełknąłem kawałek."
Sam potem zachęcał pozostałych członków grupy zaginionych w andyjskich górach do zjedzenia
ludzkiego mięsa. Nie mieli innego wyjścia. Od tej decyzji zależało wszystko, ich życie. Bez tego
kroku nie mieliby szans przeżyć.



Roberto Canessa
Nando Parrado



















Tak pożywieni, Parrado i Canessa po ponad 60 dniach oczekiwania na ratunek zdecydowali się
na dramatyczny krok. Wiedzieli, że jeśli nie ruszą z tego miejsca, mogą umrzeć w przeciągu
kilkudziesięciu, a być może nawet kilkunastu dni. Nie mając mapy i większego pojęcia gdzie iść,
ostatecznie postanowili maszerować po prostu przed siebie.
W przypadku sukcesu, gdyby na kogoś się natknęli, mieli powiadomić służby ratunkowe,
gdzie znajdują się pozostałe osoby, które ocalały z katastrofy lotniczej.
Była to mordercza walka z trudnymi warunkami atmosferycznymi, terenowymi i własnymi słabościami.
Wycieńczone, niedożywione organizmy dwóch młodych mężczyzn zaczynały odmawiać posłuszeństwa.
Ich marsz trwał 10 dni, w końcu dotarli do szeroka i rwącejrzeki. Pokonanie jej wpław
nie wchodziło w grę. Po pewnym czasie na drugim brzegu zobaczyli jednak człowieka na koniu.
Próbowali krzyczeć i się porozumieć, ale głośny szum rzeki skutecznie zagłuszał ich głosy -
usłyszeli tylko jedno słowo "jutro", więc czekali.  Chłop wrócił następnego dnia z kartką papieru, ołówkiem i sznurkiem.
Związał całość w zgrabny pakunek i przerzucił na drugą stronę rzeki.

Nando napisał kilka zdań. Wyjaśnił kim są i co się stało w Andach. Poprosił o pomoc.
Chłop odczytał wiadomość i ruszył po wsparcie, wcześniej rzucając im zawiniątko z kawałkiem sera i chleba.
kartka napisana przez Nando


Chłopem, który odnalazł Parrado i Canessę przy rzece był Sergio Catalan. Przysłał po nich kilku żołnierzy,
którzy przewieźli rozbitków konno do pobliskiej wioski - Los Maitenes, a sam powiadomił władze.

Akcja ratunkowa została przeprowadzona w dwóch etapach, ponieważ z powodu złych warunków
pogodowych oraz zagrożeń dowódca akcji ratunkowej zdecydował, iż kilkoro z rozbitków tj. Delgado,
Francois, Methol, Harley, Zerbino, Vizintín i Adolfo Strauch pozostanie w górach z trzema specjalistami
wspinaczki oraz pracownikami opieki zdrowotnej, do następnego dnia.



odnalezieni rozbitkowie



Docelowo zostało uratowanych 16 osób. Wszystkich ocalałych zabrano do szpitali w Santiago i leczonych
na chorobę wysokościową, odwodnienie, odmrożenia, złamania, szkorbut i niedożywienie.
Inciarte stracił 36 kg, Eduardo Strauch, ważył tylko 50 kg.






Parrado: - "Ludzie mówili jacy to byliśmy odważni, jakimi byliśmy bohaterami. To nie jest prawdą, byliśmy przerażeni. Wszystko robiliśmy tylko z jedną myślą, żeby przeżyć. A strach nas napędzał."




Mogiła na szczycie w Andach







Chilijczyk Sergio Catalan


Ośmiu ocalałych z tragedii Andach, spotkanie w Buenos Aires:  Roy Harley, José Luis Inciarte, Antonio Vizintín, Álvaro Mangino, Daniel Fernández, Pedro Algorta, Eduardo Strauch y Javier Methol



16-stka ocalałych z katastrofy










www.wikipedia.pl
www.sport.interia.pl
www.polskatimes.pl
www.eduardostrauch.com
www.bpalive.weebly.com
www.taringa.net

niedziela, 22 czerwca 2014

Masz talent / One Chance





"Masz talent" to film biograficzny o Paulu Potts, brytyjskim śpiewaku, który w 2007 roku
został laureatem brytyjskiej edycji programu telewizyjnego "Britain's Got Talent".
Jego historia jest jedną z odsłon "od pucybuta do milionera", jednakże Potts jest także bardzo
skromnym człowiekiem, który całe życie boryka się z kompleksami i właśnie ta jego osobowość
zainspirowała twórców filmu.





Paul Potts


PRAWDZIWA HISTORIA


Paul Potts urodził się 13 października 1970 w Bristolu i był niepozornym sprzedawcą telefonów.

Dzieciństwo wspomina jako najgorszy koszmar. Koledzy pastwili się nad nim psychicznie i fizycznie.
 - Zastanawiałem się: "Dlaczego ja?". Gdy zapytałem jednego z nich, czemu mnie tak traktują,
 odpowiedział: "Bo ty, to ty".
Był w szkole bardzo niepopularny, przez co przeżywał wiele nie miłych incydentów, np. kilku
chłopaków złapało go i próbowało wyrzucić przez okno, uderzył głową w otwarte okno
i potrzebował przez to kilku szwów na tyle głowy.
Takie przeżycia, bardzo negatywnie wpływały na jego poczucie własnej wartości.

Film ukazuje scenę, gdy uciekając przed swoimi prześladowcami Paul wybija sobie zęby.
Scena ta została zmodyfikowana na potrzeby filmu, ponieważ tak na prawdę Paul wybił
przednie zęby biegnąc na autobus i wpadając na słup rusztowania.

Wielką pasją Paula był śpiew, i robił wszystko aby móc to robić. Nie był całkowitym laikiem jeżeli chodzi
o śpiewanie. Nigdy nie ukrywał, że wcześniej występował w najróżniejszych operach i kształcił się muzycznie.
W 2000 roku uczestniczył w komercyjnym kursie dla śpiewaków operowych we Włoszech.
Wyróżniony jako jeden z najlepszych studentów zaśpiewał przed Katią Ricciarelli i Luciano Pavarottim.
Kurs ten odbywał się w innej części Włoch, a nie jak ukazano w filmie w Wenecji, i w przeciwieństwie
do oglądanej historii, występ Paula przed Luciano Pavarottim wypadł bardzo dobrze. Był jedynym,
uczestnikiem, którego poproszono o dwukrotne zaśpiewanie.
Wykupił także jedną jedyną lekcje, na specjalnym kursie we Włoszech u Pavarottiego. Zapłacił za to
z własnych, długo odkładanych pieniędzy. Zaśpiewał przed nim, w wielkich nerwach, między innymi
 "E lucevan le stelle" z "Toski" Pucciniego. Luciano ocenił występ, jako bardzo dobry.
Występował także z Królewską Orkiestrą Filharmoniczną oraz brał udział w czterech przedstawieniach
amatorskiej grupy Bath Opera.





Julie-Ann i Paul
Dom Paula i Julie-Ann


Swoją żonę Julie-Ann poznał rzeczywiście przez internet na jednym z czatów. Jednakże historia
podobieństwa do Brada i Cameron została dodana na potrzeby filmu :)
Potts weryfikuje także informację iż Julie była jego pierwszą dziewczyną, opowiada, iż miał
kilka dziewczyn przed spotkaniem kobiety, którą poślubił w 2003 roku ;)

Pech, który prześladował Paula rzeczywiście nie opuszczał go w życiu. Prześladowania w dzieciństwie,
wykrycie guza po wycięciu wyrostka robaczkowego, czy też wypadek motocyklowy, w którym złamał
obojczyk i doznał urazu kręgosłupa.
To wszystko jednak go nie złamało.

Pewnego dnia gdy siedział przed komputerem, nagle na ekranie pojawiła się reklama programu.
Pomyślał, że spróbuję. Wypełnił formularz, a potem rzeczywiście rzucił dziesięciopensówką.
Gdyby wypadła reszka, nie posłałby go…. Stało się jednak inaczej, i aplikacja poszła.

Potts wygrywa program, dzięki czemu jeszcze w tym samym roku nagrywa płytę "One Chance". 
22 lipca 2007 album znalazł się na 1. miejscu brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się albumów
(BBC Top 40 Album chart) i miejsce to zajmował przez kolejne 3 tygodnie.

Krótko po wygraniu programu zaśpiewał także przed królową Elżbietą II podczas rokrocznej
gali Royal Variety Performance.

Po tym sukcesie pozostał jednak ciągle skromnym człowiekiem. Nawet kiedy zwyciężył w programie
nie zdecydował się na odejście z salonu sprzedaży telefonów komórkowych, w którym pracował.
Wciąż nie mógł uwierzyć, że jego marzenie nareszcie zaczęło się spełniać.

Ze względu na zobowiązania finansowe, Paul stał się jednym z najczęściej podróżującym
międzynarodowym gwiazdorem i wykonał więcej koncertów niż jakikolwiek inny zawodnik
tego typu programu.

Od wygranej BGT, Paul pomyślnie wydał trzy albumy studyjne; "One Chance", "Passione" i "Cinema Paradiso",
cały czas koncertuje, wydał swoją biografie a teraz także ma na swoim koncie film :)



Paul Potts i James Coeden



www.paulpottsofficial.com
wikipedia.org
www.telegraph.co.uk
www.wp.pl


sobota, 14 czerwca 2014

Lizzie Borden Took an Ax






"Lizzie Borden Took an Ax" to telewizyjny thriller z 2014 roku, oparty na prawdziwych zdarzeniach,
i opowiadający historię rodziny Borden. Jak na film TV nie jest zły i ma w sobie coś intrygującego.
Bardzo podobała mi się ścieżka dźwiękowa i zdjęcia, może dlatego iż były dość
niekonwencjonalne w zestawieniu z akcją mającą miejsce w XIX wieku.
Może nie jest to najlepszy thriller jaki oglądałam, ale można po niego spokojnie sięgnąć.




Dom rodziny Borden


















HISTORIA PRAWDZIWA:


Abby Kendall Borden (1828-1892) i Andrew Jackson Borden (1822-1892), zostali zamordowani
4 sierpnia 1892, w Fall River, Massachusetts. Jako główną podejrzaną wskazano Lizzie Borden (1860-1927), najmłodszą córkę Andrew Borden. W sumie Lizzie została oskarżony o trzy morderstwa. ( o zabójstwo ojca, zabójstwo macochy i zabójstwo obu ). Została aresztowana 11 sierpnia.


Andrew Jackson Borden
Abby Kendall Borden
Lizzie Borden







4 sierpnia 1892 Andrew Borden, po spożyciu śniadania ze swoją żoną, udał się do Fall River, by jak zwykle zawitać do banku i na pocztę. Powrócił do domu około 10:45. Lizzie Borden stwierdziła, że znalazła jego ciało 30 minut później. Pokojówka zeznała, iż o 11:10, gdy odpoczywała w swoim pokoju po umyciu okien, usłyszała krzyczącą z dołu Lizzie: "Maggie, chodź szybko! Ojciec nie żyje. Ktoś wszedł do domu i go zabił." (Sullivan była niekiedy nazywana imieniem poprzedniej służącej "Maggie"). Ciało leżało na kanapie w salonie, na parterze. Twarz Andrew Bordena była zwrócona w kierunku jego prawej ręki, pozornie spokojna, jakby spał. Śledczy ustalili, iż Borden został zamordowany pomiędzy godziną 10 a 11 poprzez uderzenie w głowę ostrym, ciężkim przedmiotem, najprawdopodobniej siekierą lub toporem. Jego lewa gałka oczna była przecięta na pół, co mogłoby sugerować, że został zabity podczas snu.

Wkrótce potem, podczas gdy Lizzy była pod opieką sąsiadów i lekarza rodzinnego, Sullivan odkryła ciało
Abby Borden w gościnnej sypialni na górze. Kobieta została zamordowana w podobny sposób, co jej mąż.
Jej czaszka była roztrzaskana 19 uderzeniami.




Zwłoki Andrew Borden
Zwłoki Abby Borden

Sąd rozpatrywał dowody w sprawie od 7 listopada. 2 grudnia wydał oskarżenie, jednakże sam proces Lizzie Borden odbywał się w New Bedford w czerwcu 1893. Lizzy przemówiła tylko podczas rozprawy, powiedziała: "Jestem niewinna. Pozostawiam mojemu obrońcy mówienie w moim imieniu"

Morderstwa te były szeroko opisywane przez prasę, a będący ich następstwem proces stał się cause célebre.

20 czerwca o 03:24, przysięgli zostali zaprzysiężeni, i udali się na obrady. O 04:32, niewiele ponad godzinę później powrócili z wyrokiem. Lizzie został uniewinniona ze wszystkich zarzutów.







Motyw:  PIENIĄDZE


Ojciec Lizzie, w momencie śmierci posiadał znaczny majątek, był dyrektorem Union Savings Bank oraz Durfee Safe Deposit and Trust Co. Mimo zamożnego stanu, Andrew znany był ze swojej oszczędności. W jego domu brakowało instalacji wodociągowej na parterze i pierwszym piętrze. Sam budynek znajdował się w pobliżu fabryk, którymi przedsiębiorca zarządzał. Zazwyczaj bardziej majętni mieszkańcy lokowali się w ekskluzywniejszej dzielnicy "The Hill", mieszczącej się dalej od terenów fabrycznych, która była również znacznie bardziej ujednolicona pod względem rasowym, etnicznym i zarobkowym.

W maju 1892 Andrew Borden, przekonany, iż gołębie, które Lizzie trzymała w stodole przyciągają potencjalnych intruzów - zabił je używając topora. Rodzinna awantura, która wywiązała się po tym wydarzeniu, skłoniła Lizzie i Emmę do wyjazdu na przedłużone wakacje w lipcu 1892.

Napięcie w rodzinie rosło, szczególnie, że Andrew zaczął obdarowywać różnych dalszych krewnych, np. krewni Abby otrzymali od niego dom. W noc poprzedzającą morderstwa dom Bordenów odwidził John Vinnicum Morse, brat zmarłej matki Lizzie oraz Emmy, w celu omówienia spraw biznesowych z ojcem sióstr. Niektórzy spekulowali, że rozmowa, dotycząca wymiany majątkowej, mogła stanowić punkt krytyczny dla już zaostrzonej sytuacji.


John Vinnicum Morse, brat zmarłej matki Lizzie oraz Emmy




Dowody w sprawie:
- Nie zostało potwierdzone, iż znaleziony w piwnicy młotek był narzędziem zbrodni, chociaż oskarżyciele
  twierdzili, iż sprawca usunął część rączki, gdyż była ona zakrwawiona.
- Wśród garderoby domowników nie znaleziono żadnych zakrwawionych ubrań, chociaż
  kilka dni po śmierci Bordenów, Lizzie spaliła swoją suknię w piecu, twierdząc, iż tkanina zniszczyła się
  w trakcie usuwania farby, którą dziewczyna przypadkowo miała się ubrudzić.
- Na dzień przed morderstwami Lizzie próbowała zakupić od lokalnego dilera cyjanowodór.
  Stwierdziła, że zamierzała użyć substancji do wyczyszczenia swojego płaszcza z foczej skóry.
  Dowód cyjanowodoru, został jednak wykluczony ze sprawy.
- W związku z chorobą, która dotknęła rodzinę na kilka dni przed feralnymi wydarzeniami, znajdujące się
  w domu mleko oraz żołądki zamordowanych zostały przebadane na obecność trucizny.
  Żadnej trucizny nie wykryto.
- Czaszki ofiar, wypreparowane w trakcie autopsji, zostały użyte jako dowód. Lizzie Borden zemdlała,
  gdy zobaczyła je na sali sądowej.
- Na pięć dni przed rozpoczęciem obrad przysięgłych, w swoim domu został zamordowany siekierą
  Berth Manchester. Niemal natychmiast, został aresztowany i oskarżony portugalski emigrant.
- Wykluczono ze sprawy jej sprzeczne zeznania pod przysięgą na przesłuchaniu.
- Sierżant Harrington i inny oficer, zakwestionowali pobyt Liezzie w godzinach porannych na strychu.
  Zbadali strych, gdzie rzekomo Lizzie szukała sprzętu rybackiego i okazało się, że podłoga na poddaszu
  była pokryta grubą warstwą kurzu, nie było dowodów, że ktoś tam był.



Emma Borden - siostra Lizzie
Bridget Sullivan pokojówka





















Sprawa morderstwa Bordenów do dnia dzisiejszego pozostała nie rozwiazana, i cały czas zostają podejmowane
próby jej wyjaśnienia. Do najczęściej rozpatrywanych hipotez, pomijając winę Lizzy należą:

1. winna morderstwa jest Bridget - pokojówka,
Zamordowała rodziców Lizzie z wściekłości napędzanej przez niesprawiedliwe traktowanie Lizzie
przez macochę i ojca

2. Emma- siostra Lizzie - była morderczynią, a Lizzie była tylko przestraszonym wspólnikiem zbrodni.
   Motywem Emmy miałaby być - chęć dziedziczenia wszystkich posiadłości Borden, oraz oburzenie
   iż część majątku miała dziedziczyć macocha.

3. Mordercą był William Borden, podobno nieślubny syn Andrew Borden




Pięć tygodni po rozprawie, Lizzie i Emma zakupiły i przeniosły się do trzynastu pokojowego,
z szarego kamienia wiktoriańskiego domu przy ulicy Francuskiej, 306 znajduje się "The Hill",
modnej dzielnicy mieszkaniowej Fall River.

W 1897 r., Lizzie została oskarżona o kradzież dwóch obrazów, o wartości mniej niż sto dolarów,
 ze sklepu Tilden-Thurber w Fall River. Spór został prywatnie rozwiązany.

W 1904 r., Lizzie spotkała młodą aktorkę, Nance O'Neil i przez najbliższe dwa lata, Lizzie i Nance były
nierozłączne. Było bardzo wiele spekulacji, iż relacja łącząca obie kobiety mocno wychodziła po za
przyjaźń.

Nance O'Neil



w 1905 roku, Emma Borden przeniosła się do Providence, Rhode Island , prawdopodobnie urażony relacją
siostry z aktorką. Innym wyjaśnieniem jest to, że Emma odkrył coś o morderstwach, które sprawiły,
 że życie pod jednym dachem z Lizzie stało się dla niej niemożliwe.


Lizzie zmarła w dniu 1 czerwca 1927 r., w wieku lat 67, po długiej chorobie w wyniku komplikacji
po operacji pęcherzyka żółciowego. Emma zmarła dziewięć dni później, w wyniku upadku w dół tylnymi
schodami swojego domu w Newmarket. Pochowano ich razem w rodzinnym grobowcu, wraz z siostrą,
która zmarła we wczesnym dzieciństwie, ich matką, macochą, i ojcem.

Zarówno Lizzie i Emma przekazały swoje majątki na cele charytatywne; Lizzie  głównie organizacją
opieki nad zwierzętami, Emma różnym organizacją humanitarnym w Fall River.


W marcu 2012 r.,  naukowcy z Fall River Historical Society ogłosili odkrycie dwóch dzienników Andrew Jennings, adwokata Lizzie. Dzienniki obejmują wycinki z gazet z adnotacjami, listy osób, które zostały przesłuchanie budować sprawę obrony i osobiste komentarze.

Andrew_J_Jennings -  adwokat
znalezione dzienniki adwokata Lizzie
 






http://www.dailymail.co.uk
www.crimelibrary.com
www.history.com

wikipedia.org


wtorek, 3 czerwca 2014

Niebo istnieje... naprawdę / Heaven Is for Real




"Niebo istnieje... naprawdę" to film powstały na podstawie książki o tym samym tytule
którą napisał Tood Burpo. Oczywiście na potrzeby filmu, musiano dokonać pewnych zmian
ze względu na długość i styl, ale historia opowiedziana w filmie jest rzeczywiście bardzo wierna książce.


Colton Burpo - 3 lata



















Film opowiada o przeżyciach Coltona Burpo, który cudem przeżył nagłą operację wycięcia
wyrostka robaczkowego. Po powrocie do domu niespełna czteroletni Colton zaczął opowiadać
rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas operacji, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili
w czasie gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi,
z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział.
Twierdził naprzykład, iż spotkał dziadka Todda, który zmarł 30 lat wcześniej, a także że rozmawiał
z swoją siostrą, o której istnieniu nie wiedział, ponieważ jego mama poroniła rok przed jego urodzeniem.



















Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego,
co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać.
Z rozbrajającą niewinnością i typową dla dziecka prostolinijnością Colton opowiadał o spotkaniach
z członkami rodziny, którzy już dawno odeszli z tego świata. Opisywał Jezusa i anioły, twierdził,
że Bóg jest „bardzo, bardzo duży” i naprawdę nas kocha.

Oczywiście bardzo wielu ludzi nie wierzy w tą historię, uważają oni iż jest to po prostu fantazja dziecka.
Nawet Todd i jego żona Sonja z początku sami nie do końca wierzyli synowi. Burpo twierdzi jednak,
że przekonały ich szczegóły jego opowieści.
Colton jednak, do ludzi, którzy oskarżają go o to iż sprzedawał bajki, mówi:
"Wierz, w co chcesz, ale to nie powstrzyma mnie od dzielenia się tym, co widziałem."

rodzina Burpo






















Colton ma obecnie 15 lat, jest typowym nastolatkiem. Jest szkolną gwiazdą wrestlingu szkoły
początkującym muzykiem. Wykorzystuje jednak nadal swoje doświadczenia, aby pocieszyć
nieuleczalnie chore dzieci i ich rodziców.

Niezależnie od tego, czy uważasz, że historia ta jest prawdziwa czy jest tylko wytworem dziecięcej
wyobraźni - jedno jest pewne, ma ona ogromny wpływ na ludzi.
Wielu wątpiących w istnienie Boga i nieba poznali Chrystusa poprzez zeznania Coltona,
a Ci, którzy stracili swoich bliskich pocieszają się, wiedząc, że są oni w lepszym miejscu.


Zeznania Coltona:
- wiedział, iż ojciec krzyczał na Boga w czasie gdy on był operowany
- widział iż mama rozmawiała przez telefon i płakała w czasie jego operacji
- spotkał Jana Chrzciciela
- spotkał Jezusa, który miał "czerwone znaczniki " w dłoniach i stopach
- rozmawiała z dziadkiem o imieniu - Pop
  ( który zginął w wypadku samochodowym ponad 25 lat wcześniej, kiedy Todd, ojciec Coltona, miał tylko 7 lat)
- rozmawiał z nienarodzoną siostrą, która powiedziała mu że umarła w brzuchu mamy
 ( Todd i Sonja nigdy nie wiedzieli, czy ich nie narodzone dziecko było chłopcem czy dziewczynką)
- przekazał także zaskakującą informację o nadchodzącej wojnie między Bogiem a szatanem
- opisał niebo, anioły


Obraz Chrystusa namalowany przez Akiane Kramarik , mieszkającą w Idaho.
Ona również twierdzi , że miała "wizje " nieba w wieku czterech lat.
Colton potwierdził iż tak wygląda Chrystus, którego spotkał.





























http://shoutitforlife.com
http://strefatajemnic.onet.pl