Translate

niedziela, 29 lipca 2012

Loosies

Wybrałam ten film ze względu Petera Facinelli.
Pomijając sagę Zmierz, nie widziałam go w żadnym filmie i byłam ciekawa jakim jest aktorem.
Przyznaję, iż mnie nie rozczarował, fajnie wyglądał i co najważniejsze w przekonywujący sposób wykreował
graną przez siebie postać.

I oczywiście, nawet nie wiem jak bym się starała, to nie udało mi się całkowicie uniknąć porównań z Dr Carlisle Cullen-em... ;)
Dlatego też od tego zacznę :) ... i tak..
pomimo iż jako wampir, zgodnie z charakterystyką tej postaci powinien być najprzystojniejszym
i najbardziej ujmującym facetem na ziemi, to według mnie jako kieszonkowiec zostawia doktorka daleko w tyle :)

Sam film, na prawdę mi się spodobał, może nie jest to wysoko budżetowa produkcja, ale przynajmniej opowiada o czymś..  o tym jak może dojrzeć facet..
i pomimo tego iż z zasady zjawisko to jest trudne do uchwycenia, twórcą filmu się to udało :)
Postać grana przez Petera, wzbudza sympatię i jest interesująca.
Momentami może troszkę przewidywalna, ale ogarniając całość nie mogę tego powiedzieć, ponieważ końcówka mnie mimo wszystko zaskoczyła.. pozytywnie :)
 
Rozbawiła mnie natomiast scena "a la matrix", ukazująca w zwolnionym tempie umiejętności naszego bohatera jako złodzieja...  no cóż... twórcy w tym jednym momencie chyba trochę przegieli..
domyślam się jaki był cel, ale chyba sposób realizacji tej sceny nie za bardzo wpasował się w całość filmu..
a może po prostu zapomnieli, że to nie wampir i nie muszą tego ukazywać w zwolnionym tempie.. ;)

sobota, 28 lipca 2012

21 Jump Street

Film, który przez niektórych recenzentów został okrzyknięty komedią lata 2012...
i który zebrał ogromną ilość pozytywnych komentarzy..

A ponieważ uwielbiam się śmiać, i bardzo sobie cenię dobry humor, obejrzałam..
i niestety jak dla mnie .. rozczarowanie.. wielkie..
nawet przystojniak Tatum tutaj nie pomógł.

Obejrzałam całość, chociaż przyznaję iż wymagało to ode mnie determinacji..
1 godzina i 49 min .. zdecydowanie się dłużyło..

Rodzaj humoru.. najdelikatniej mówiąc.. nie moja bajka, chyba nawet nie moja półka..
Niestety nudny, irytujący i momentami wręcz żenujący...

Obiektywnie jednak przyznaje, iż raz udało się twórcą mnie zaskoczyć :)
zaskoczeniem była maleńka rólka Johnnego Deppa...
rola ta była na tyle mała iż pomimo nazwiska nie został nawet wymieniony w czołówce filmu.
Zagrał tam tajniaka, jego scena trwa może 2 minuty i kończy się jego śmiercią..
ale wierzcie mi, że to jest na prawdę dobra wiadomość..
lepiej nie utożsamiać go z tym filmem ;)

Jak dla mnie kolejna komedia, która mnie niestety nie rozśmieszyła..


Królewana Śnieżka i Łowca

Z okazji Dnia Dziecka, chcąc je w jakiś szczególny sposób uczcić.. i oczywiście po odebraniu wszystkich prezentów i życzeń, postanowiliśmy iść do kina na bajkę...
Wybór padł na "Śnieżkę i łowcę"i oczywiście nie był przypadkowy. Przyznaję, iż czekałam na ten film i miało no to wpływ kilka czynników.
Była to na przykład ciekawość jak poradzi sobie z grą aktorską nasza wielbicielka wampirów, plusem była też sama Charlize Theron, którą sobie bardzo cenię, ale co najważniejsze..
w tej wersji bajki rozmamłanego księcia w rajstopach mieli zamienić na męskiego, brudnego, odzianego w skóry - łowcę z mieczem.. :)
dorzućmy efekty specjalne z trailera...
i ogólnie zapowiadało się nie źle.. No właśnie .. zapowiadało się..

Nasza Bella nie dała rady wyjść z roli kandydatki na wampira (może dlatego że prawie jednocześnie kręciła 5 część wampirków), ogólnie miałam wrażenie, iż film ten był zlepkiem scen z różnych filmów: np. cierpiącej Belli ze Zmierzchu, Avatara, Robin Hood-a i "Nie kończącej się historii".. Brakowało mi tam indywidualnej i spójnej "Śnieżki".. tutaj Śnieżka wiecznie się gdzieś rozmazywała..
w pewnym momencie na sali dały się nawet słyszeć powtarzające się pytania... "a gdzie są krasnoludki" "czy nie powinno tu być siedmiu małych".. i w sumie nie wiem dlaczego, ale pytała o to w większości męska część widowni ;)
od razu też uspokajam.. "krasnoludki" w końcu się pojawiły ;)
Co do efektów specjalnych... no to cóż.. wszystkie były w trailerze, i więcej nie zobaczyliśmy.

Plusy, były także :)
Charlize Theron zagrała fenomenalnie.. ratowała ten film.. ta aktorka na prawdę wie na czym polega jej praca. Książe w rajstopach jednak się pojawił ale no cóż.. nie zaiskrzyło między nim a księżniczką.. i dobrze ;)
Łowca, dawał radę.. oczywiście był to typowy szorstki, gniewny, raniący kobiety męski bohater ... który nawraca się dla miłości ;) Oczywiście ;)
Minus.. nie było żadnego happy endu z buziakiem i ślubem ;)

Podsumowując.. Wydaje mi się, iż ktoś miał fajny pomysł ubrania tradycyjnej bajki z naszego dzieciństwa w inną szatę.. i to mogło się na prawdę udać.. tylko najzwyczajniej nie podołał.. gdzieś w trakcie realizacji się pogubił, no i wyszło jak wyszło..
Aaaa.. mam jeszcze jeden plus.. ścieżka dźwiękowa: Florence & The Machine :)

Cosmopolis

"Cosmopolis" Davida Cronenberga - przyznaję iż jest to film, który mnie pokonał... :)
Siedziałam, patrzyłam... i nie rozumiałam co ja tam robię i czym jest to co oglądam.. chociaż, gdyby się tak zastanowić.. to może taki był cel reżysera? ..
może właśnie o to chodziło aby widz oglądając ten film czuł się jak w równoległej i abstrakcyjnej rzeczywistości..
jeżeli tak, to cel został osiągnięty ;)
Skołowana i zdezorientowana wytrwałam do końca, w przeciwieństwie co do niektórych osób.. i to właśnie uważam za swój osobisty sukces tego wieczoru.. :)

Magic Mike

Przyznaję, iż do tej pory nie byłam absolutnie zwolenniczką grup tanecznych oferujących pokazy męskiego striptizu.
Wszystkie zorganizowane próby poruszania się na scenie i jednoczesnego zrzucania z siebie spodni, które miałam szczęście (nieszczęście ? ) do tej pory widzieć, były .. no cóż.. nieudolne, śmieszne i wręcz żenujące..
Podtrzymuje.. iż jeżeli już striptiz męski.. to tylko indywidualny, prywatny pokaz odpowiedniego faceta w naszej sypialni, nie koniecznie zakończony w złotych stringach i skarpetkach ;)

Filmu co prawda nie wybierałam.. ale nie żałuje, że dałam się namówić.
Oczywiście tak jak z góry zakładałam, nie można się tam spodziewać skomplikowanej fabuły czy dialogów wysokiego lotu..
ale, no właśnie.. nie takie raczej ma się oczekiwania wobec tego obrazu.

Wielkim jak dla mnie atutem tego filmu jest to, iż został zrobiony na prawdę na luzie, bez zbytniej pruderii i z wielkim poczuciem humoru.

Obsada.. Channing Tatum, Alex Pettyfer, Matthew McConaughey, Adam Rodriguez, Joe Manganiello, Matt Bomer ..nic dodać nic ująć..
pomijając oczywisty fakt, iż kobiety na prawdę mają na co popatrzeć (dosłownie ;) ) a chłopaki musiały na prawdę sporo czasu spędzić w siłowni, to jednak nie odpuścili i nie dali plamy także jako aktorzy..
Matthew McConaughey, jako podstarzały lovelas.. mistrzostwo... na prawdę mu uwierzyłam :) no i nie wiedziałam że potrafi śpiewać..

Zresztą film ma bardzo dobrą ścieżkę dźwiękową.. niektóre piosenki znałam, a niektóre dopiero mnie porwały.. :)

Reakcje w kinie na film ... ogólnie mnóstwo śmiechu.. u facetów nie kiedy śmiech ten był nerwowy ;)
pomijając dziewczynę która siedziała obok mnie i która na widok pośladków ( na marginesie idealnych ;) ) Channinga Tatum, czy też penisa jednego z panów reagowała każdorazowo zawałem serca i dziwnym zgorszeniem.. to większość widowni bawiła się chyba nieźle, a dodam iż facetów w kinie było całkiem nie mało..
Ogólnie dziewczyny wychodziły z sali z uśmiechem, a mężczyźni, nie wiedzieć dlaczego spoglądali w dół na swoje brzuchy, a co niektórzy wręcz poklepywali się po nich, kiwając głową... nie wiem na pewno, ale wyglądało to jakby właśnie w tym momencie podejmowali jakieś ważne dla siebie postanowienia... może "szóstka weidera" ;)

Ogólnie lekko, ale mile spędzone 110 minut :)

I jeszcze jedno drogie panie.. film jak film.. ale przynajmniej dla solowego występu Channinga Tatum, warto było pójść.. pomimo, iż w tym momencie z siebie nic nie ściągał, to na prawdę facet wie jak się ruszać.. :) super pokaz tańca.

Roman Barbarzyńca

Plan na wieczór był prosty...
bajka mająca nam zapewnić dużą ilość śmiechu i zabawy...
i przyznaję, że nawet się tak zaczęło...
ale po 20 minutach oglądania skórzanych męskich stringów,
zabawek sado-maso, wykręcania sutków oraz wiecznie napalonego elfa geja...
zrobiło się lekko niesmacznie..
Karykaturalne epizody w tym stylu, mogły zapewnić śmiech... ale cały film już nie...
Historia.. no cóż, trudno mi ją oceniać, w końcu to była bajka.. ale chyba nawet jak na bajkę zbyt nijaka i zbyt lekko potraktowana.
Sam dubbing jakoś mnie osobiście nawet nie drażnił, ale wiem, iż spora część osób go skrytykowała.
Ogólnie było w filmie kilka fajnych tekstów.. ale.. no właśnie.. tak na prawdę tylko kilka i niestety ginęły w całości.
Można było to na spokojnie obejrzeć na DVD, cena 28 zł za 3D w kinie - to jak dla mnie przeinwestowane pieniądze.