"Trener bardzo osobisty" to film z przystojniakiem Gerardem Butlerem w roli głównej.
Przyznaję, iż oczekiwałam ślicznej komedii romantycznej.. no i cóż..
z komedii może było nie wiele, ale romansu za to całkiem sporo, i to na różnych płaszczyznach.
Przede wszystkim jednak film opowiada o rzeczy prawie nie możliwej, czyli o
dojrzewaniu mężczyzny.. :)
Sama konwencja filmu, jest oczywiście lekka, łatwa i przyjemna.
Ogląda się go całkiem dobrze, chociaż nie porywa.
Na pewno atutem jest Pan Butler, bo na niego z zasady dobrze się patrzy ;)
I chociaż film jest całkowicie przewidywalny, to tworzy ładny obrazek, który
można obejrzeć w formie bajki ;)
ok miałam ochotę na romans.. więc sięgnęłam po historię Sparks'a.
Niestety jak dla mnie historia została popsuta a film wyszedł nijaki i bezosobowy.
I nie chodzi tutaj o zdjęcia czy też grę aktorską.
Plenery są na prawdę urocze, i aktorzy dają radę. Jednak..
No właśnie.. ja prawdę lubię romanse, lubię miłość, ptaszki i cukierkową atmosferę..
ale nie w takim wydaniu.
Romans musi być pełen emocji, pasji.. po prostu uczuć.. a tutaj cały film to była linia prosta.
Twórcą, niestety nie udało się w odpowiedni sposób przekazać tej historii.
Ani nie wzbudzili we mnie ciekawości ani grozy.. miłość tutaj też była jakaś taka letnia.
A wątek przyjaźni.. tutaj to już wogle polegli.
Niestety film nie za bardzo ciekawi i nie wciąga.. można go obejrzeć, ale z lekką nudą.
Nie wiem skąd tak wysokie noty na Filmweb.. lubię Sparksa, lubię Josh'a Duhamel, ale chcąc
być obiektywną i oceniać sam film to niestety więcej niż 5 nie mogę dać.. a to i tak jest ocena
lekko zawyżona.