"1000 lat po ziemi" - większość zwolenników kina Sci-Fi, czekała na jego premierę.
I chociaż ja niekoniecznie jestem wielbicielką science fiction, to byłam bardzo ciekawa
filmu z udziałem family Smith.
I tutaj niestety wielkie rozczarowanie, przyznaję, iż dawno nie wynudziłam się tak na żadnym filmie.
Historia, właściwie żadna.. twórcy niekoniecznie pochylili się nad fabułą, a szkoda.
Film oparty tylko na efektach specjalnych raczej nie zainteresuje widza.
Jak dla mnie efekty powinny być uzupełnieniem, wsparciem czy też podkreśleniem historii,
którą film opowiada.. tutaj stanowią niestety podstawę filmu.
Dialogi sztywne i suche.. i na prawdę momentami irytowały.
Młody Jaden Smith, jak na razie na dobrego aktora się nie zapowiada.
Przez cały film wyglądał jakby za chwile miał zacząć płakać.. przerażone dziecko,
które przez 90 minut zastanawia się co robi w tym filmie..
i tak szczerze też się zastanawiałam co on tam robi, nie robili mu zdjęć próbnych ?
Jak widać na tym przykładzie, aktorstwa się w genach niestety nie dostaje, i jeżeli
chce próbować dalej w tej branży to musi chyba jeszcze wziąć sporo lekcji aktorstwa
od taty.
Will Smith dawał radę, jednakże jego wybory co do filmów, w których gra są coraz mniej trafione.
Film z budżetem 130 000 000 $ , kwota spora, i chyba większość poszła na gaże, marketing
i komputerowe efekty.
Przyznaję,
że zdjęcia robią wrażenie, tak samo jak efekty specjalne, ale według
mnie to zdecydowanie za mało
aby film odniósł jednak sukces i
zainteresował widza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz