Translate

sobota, 4 sierpnia 2012

Step Up 4 Revolution

Ładny chłopiec, ładna dziewczyna i oczywisty - big love...
młodzi, kolorowi, pełni pasji ludzie, walka ze złym przedsiębiorcą w tle..
o tym jest ten film..
słodko, ładnie, cukierkowo i uroczo... do zwymiotowania... :)

Ale po za tą słodką historią z oczywistym happy endem, i końcową sceną a la Dirty Dancing (tylko bez latino)..  jest też bardzo energetyczna muzyka, która idealnie będzie się nadawała jako wspomaganie mojego budzika o 06:00 rano, oraz bardzo spektakularne pokazy tańca..

Aktorzy.. w większości same nowe twarze, chociaż oczywiście kilku starych znajomych z poprzednich części się znalazło, chociażby "pan robot" ulubiony tancerz mojej przyjaciółki :)
Główną rolę natomiast, ku mojemu zaskoczeniu powierzono Ryanowi Guzmanowi..
nic Wam to nie mówi?
i nie ma się co dziwić.. ponieważ jest to jego debiut aktorski :)
Dobrze wygląda, dobrze tańczy, na pewno ma już fan club złożony z dwunastolatek :)
w tego typu filmie dał radę.. a przynajmniej nie przeszkadzał ;)

Ale najważniejszy był.. TANIEC...
bo to o niego tak na prawdę chodziło w tym filmie.. to on dominuje.
Umiejętności tancerzy zostały połączone z gadżetami, kaskaderką i efektami specjalnymi..
ale bez obaw, sam taniec nadal pozostaje na pierwszym miejscu :)
na całe szczęście te wszystkie dodatki nie przeszkadzają, a wręcz uwydatniają same umiejętności taneczne..

Stworzono tam nie jeden show.. każdy był dobrze przygotowany, efektowny i spektakularny.
Patrzenie na nie sprawiało mi przyjemność i wywoływało zazdrość, że ja tak nie potrafię ;)
Każdy zachwycał..
i ten z wykorzystaniem samochodów, i ten w biurowcu... baletnice na wernisażu były
zachwycające... ale moim ulubionym, był taniec w restauracji.. tajemnica, emocje i seksualność :)

Koniec filmu był kumulacją i eksplozją tańca w każdej postaci i chyba w każdym stylu..

Tak więc, jeżeli lubisz taniec i dobrą muzykę i tylko tego oczekujesz po filmie.. to nie powinieneś się zawieść :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz