Translate

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wojownik - Warrior

Film zrealizowany w sposób surowy, trochę momentami patetyczny..
ale poprzez historię, która jest tu opowiadana nie dałoby się chyba całkowicie uniknąć odrobiny patosu.
Z dobrze pokazanymi walkami MMA , może momentami lekko przerysowanymi, ale dzięki
temu widz mógł poczuć w pełni energie, która wytwarza się podczas takich walk.
Biorąc pod uwagę ilość kontuzji, którą aktorzy nabyli podczas kręcenia tych scen, można
z czystym sumieniem powiedzieć, iż realizm został zachowany.

Dwóch wojowników, oboje nastawieni na wygraną.. oboje wybrali klatkę z ważnych powodów.
Treningi i walka...
Jeden idealnie skuteczny w stójce i wkładający całą swoją złość w zabójcze ciosy, drugi niebezpieczny w parterze, pełen cierpliwości wyczekujący na moment, w którym może założyć kończącą walkę dźwignie.
Teoretycznie film ten wygląda na jeden z wielu tego typu, jak na przykład Rocky, ale na szczęście nim nie jest.

Nie ma tutaj tego dobrego i tego złego faceta, trudno kibicować jednemu z bohaterów, bo tutaj jest dwóch dobrych.
Same walki MMA są tylko tłem do tej prawdziwej, którą toczą główni bohaterowie..
bo główna walka to walka z demonami przeszłości, samym sobą i najbliższymi.. to walka o przyszłość.. ich przyszłość.. którą oboje po bardzo morderczej próbie, wygrywają... a może tak na prawdę wygranych tam jest więcej.

Film naładowany emocjami, oczywiście wywołujący u mnie więcej niż jedną łzę.

Ale aby były emocje, potrzebne są też postacie, i właśnie dla tych kreacji stworzonych przez Toma Hardy-ego i Nicka Nolte, warto obejrzeć ten film. Widać, że Tom pracował nad tą rolą, i nie mówię tutaj o tych 13 kg mięśni które musiał sobie wyhodować, ale o postawie, mimice i energii, która przez cały film z niego emanowała. Jeżeli chodzi o Nicka Nolte, to powiem tylko, iż jego nominacja do Oscara za tą role, na pewno nie była przypadkowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz